Co prawda po targach Cersaie moje nogi nadawały się do amputacji (dlaczego zawsze zapominam o zabraniu adidasów???)… to nie mogliśmy oprzeć się urokom ulic tego przepięknego włoskiego miasta. Bolonia wzywa! Tłoczna nawet w środku nocy. Kolejki do kafejek i restauracji. Mamma za kontuarem dyryguje ruchem. Kolacja w towarzystwie Matki Boskiej, Ojca Pio i Sylwestra Stallone – niezapomniana. Wystawy i happeningi w pięknych renesansowych pałacach. Tysiące studentów na placu Verdiego. Pół miliona kierowców skuterów. I 28 Stopni C. Nie chce się wracać.
pocztówki z Bolonii
4 października, 2013